Dzisiejszy odcinek miał, w porównaniu z dniami poprzednimi być łatwy. Miało być dużo mniej podjazdów, a jak wiadomo one męczą najmocniej. Rozpoczęliśmy dużo później niż zwykle, ponieważ cały ranek padał deszcz. Początek był bardzo przyjemny – zjeżdżaliśmy do miejscowości Tonstad, w której odwiedziliśmy najlepszą (zdaniem pani, która nas gościła) piekarnię w całej Norwegii. Dalej, drogą 42 wzdłuż fiordu, nazwy którego nie pamiętam.
Później zaczęły się podjazdy. Były spoko. Na jednym ze zjazdów w końcu osiągnąłem 60km/h.
Na ostatnie 10km GPS ściągnął nas na boczną drogę. To był koszmar, przejechanie tego odcinka zajęło nam prawie 2 godziny i kosztowało mnóstwo sił. Na szczęście, nasi dzisiejsi gospodarze zrobili dla nas pizze. W podzięce skonfigurowałem im router Wi-Fi ;)Z łatwego dnia wyszło więcej przewyższeń niż wczoraj…
Lindeland – Lauen
Dodaj komentarz