Archiwum miesiąca: styczeń 2021

Mangart po raz trzeci

Jakoś tak wychodzi, że zawsze, gdy jestem w Słowenii, odwiedzam okolice miasteczka Bovec i podjeżdżam pod Mangart, jedną z najwyższych w okolicy górę, na którą wjeżdża się drogą widokową.
Za pierwszym razem, mi i mojej towarzyszce, udało się wjechać większość trasy, jednak musieliśmy zawracać z powodu zachodzącego słońca. Za drugim razem z powodu przeziębienia koleżanki, całą drogę przejechałem sam. Teraz przyszedł czas na to, byśmy oboje przejechali całość.
Na bazę noclegową, wybraliśmy uroczy hotel w miejscowość Log pod Mangartom. Posunięcie to skróciło nam drogę na szczyt i przy okazji pozwoliło na podziwianie góry rano i wieczorem.
Od samego początku naszego ataku szczytowego, górę spowijały gęste chmury. Mieliśmy jednak nadzieję, że tak jak dwa lata temu, wiatr rozwieje chmury gdy zbliżymy się do szczytu. Niestety, tym razem Mangart widać było może przez kilkanaście sekund.
Ja bardzo się zdziwiłem, że doskonale znam już tę drogę, wiem, gdzie zacznie się ciężki odcinek, gdzie będzie ciekawy widok. Podjazd okazał się bardzo przyjemny i tym razem oboje przejechaliśmy wszystko.
Po powrocie poszliśmy do hotelu na kolację, po niej góra pokazała nam się w całej okazałości. Jest naprawdę piękna i można się na nią patrzeć całymi godzinami.

Hallstatt

Pierwszym etapem naszej wyprawy było Hallstatt – urokliwe miasteczko położone nad jednym z alpejskich jezior.
Do samej miejscowości nie da się wjechać autem, dlatego, by nie utrudniać sobie życia, postanowiliśmy zamieszkać w miasteczku oddalonym o kilkanaście kilometrów i wybrać się na miejsce rowerem, okrążając przy okazji jezioro Hallstattersee.
Niestety, pogoda nie rozpieszczała nas tego ranka. Mimo, że niebo i góry próbowały się skryć warstwą ciemnych chmur, okolica przejawiała ogromny potencjał estetyczny.
Samo miasteczko było przepełnione turystami i nie bardzo było gdzie się zatrzymać żeby zrobić zdjęcie. Udało się ich zrobić tylko kilka, w tym jedno z nadciągającą zza gór ulewą. Chcieliśmy się przed nią schować w jednej z restauracji, jednak kelner poinformował nas, że nie możemy zostawić rowerów w jej pobliżu. Uznaliśmy, że zostawianie rowerów bez opieki w takim miejscu nie byłoby zbyt mądre i postanowiliśmy pojechać dalej.
Wyszło nam to na dobre bo w sąsiedniej miejscowości znaleźliśmy urokliwą restaurację z najlepszym kremem grzybowym jaki jadłem w życiu!
W trakcie obiadu wiatr rozgonił chmury i postanowiliśmy pojechać w drugą stronę doliny.
Dojechaliśmy do miasteczka, gdzie odbywał się właśnie vintage festival i wszyscy ludzie ubrani byli w stroje z XIX i początku XX wieku i podróżowali w karetach. Wyglądało to nieziemsko. W trakcie powrotu trafiliśmy na zjazd pań ubranych w stylowe sukienki. Dwie nawet jechały tandemem. Dla mnie widok kobiety w sukience na rowerze to jeden z najfajniejszych widoków, więc byłem w siódmym niebie!

Czas wyprawy 2020

Z powodu pandemii, podróżowanie w roku 2020 było bardzo skomplikowane. Mimo wszystko postanowiliśmy z moją towarzyszką pojechać na coroczną wyprawę. Początkowo planowaliśmy odwiedzić Hallstatt w Austrii, Log pod Mangartom, Piran, Lesce w Słowenii, Trpanj, Krnicę w Chorwacji, Kotor, Żabljak, Pluźine w Czarnogórze oraz Brno w Czechach. Jeszcze przed wyjazdem musieliśmy odwołać Trpanj i całą Czarnogórę. Trpanj zamieniliśmy na Orebić. Dni z Czarnogóry zutylizowaliśmy przez modyfikację wcześniejszych rezerwacji.
Czy takie modyfikacje wystarczyły, czy musieliśmy jeszcze zmieniać nasze plany, okaże się w dalszych postach.