Drugim celem naszej wyprawy było jezioro Garda.
Nasze miejsce noclegu położone było 500 metrów nad jeziorem i prowadziła do niego bardzo wąska droga. Nie zdążyliśmy jeszcze dojechać do hotelu, a już mieliśmy problem – kierowca z naprzeciwka nie potrafił minąć się z nami na tak wąskiej drodze i musiałem jechać kilkaset metrów na wstecznym. Szczęśliwie udało się.
Pierwszy dzień jazdy to ponad 100 kilometrów wzdłuż jeziora. Szczęśliwie, na niebie były lekkie chmury i żar słoneczny nie spalił nas. Kilka razy z chmur padał przelotny deszcz, ale mimo wszystko było przyjemnie. na setnym kilometrze zaczął się podjazd do hotelu i to mnie zniszczyło. Na szczęście, hotelowe tiramisu postawiło mnie na nogi 😉
Dzień drugi to Bocca di Trat. Stamtąd musieliśmy szybko wiać bo rozpętała się burza. Cudem udało nam się przed nią schronić w restauracji, gdzie obsługiwała nas najpiękniejsza kelnerka na świecie. Niestety, jak szynko się zakochałem, tak szybko miłość moja się skończyła, gdyż zobaczyłem ją z papierochem.
Archiwum miesiąca: luty 2020
Ehrwald i Garmisch-Partenkirchen
Pierwszy etap wyprawy z 2019 roku, zakładał wyprawę do granicy Austryjacko-Niemieckiej.
Zatrzymaliśmy się w wiosce niedaleko Ehrwaldu.
Pierwszego dnia jeździliśmy głównie po malowniczych szutrach, podziwiając alpejskie pejzaże. Niestety pogoda okazała się mało łaskawa i musieliśmy odpuścić największy tego dnia podjazd (z 1100 na 1800mnpm).
Kolejny dzień to przejazd przez granicę do Garmisch-Partenkirchen. Tam mieliśmy podjechać do jeziora Eibsee.
Droga była bardzo malownicza, po stronie austriackiej szutrowa, po niemieckiej asfaltowa. Przez długi czas mogliśmy podziwiać Zugspitze.
Niestety znowu uciekaliśmy przed burzą. W pewnym momencie musieliśmy się nawet schować pod drzewem ( 😉 ).
Powrót w Alpy
W tym roku, decyzją mojej towarzyszki, wróciliśmy do Szwajcarii, odwiedzając przy okazji kilka innych krajów.
Plan był ambitny. Mieliśmy przebyć mnóstwo kilometrów, podjechać pod niesamowite przełęcze. Z powodu zawieruchy w moim życiu (kupno i remont mieszkania), nie dałem rady należycie się przygotować. Bałem się trochę, a czy słusznie, przekonacie się w kolejnych postach 😉