Wczoraj blog nie działał, więc nie mogłem napisać, że przejechałem ponad 50 kilometrów w całkiem przyzwoitym tempie. Nic mnie przy tym nie bolało. Można spokojnie uznać, że dojeżdżanie do pracy rowerem sprawiło, że wyrobiłem się na czas z odzyskiwaniem formy po operacji! Chyba już o tym pisałem, ale jak wytrzymają mi kolana to wytrzymam wszystko, nawet drogę Transforagarską! Chociaż tu pojawia się zmartwienie – jakoś nie widziałem w planie podróży żadnej miejscowości położonej na południe od niej. Są tylko miejscowości znajdujące się na północ…
Teraz trzeba zacząć przygotowania. Wyjazd już za 9 dni (22 jedziemy z siostrą do Krakowa i stamtąd 23 przyłączamy się do wycieczki). Muszę spakować pół warsztatu rowerowego, ubrania rowerowe na każdą pogodę (w końcu jadę w góry), normalne ubrania, suple na stawy i inne, niezbędne rzeczy. Całość musi być oczywiście lekka i najlepiej szybkoschnąca.
Ostatni tydzień w pracy będzie ciężki… Bardzo ciężki, ale nie ma co, dam radę… a później będzie jazda!!
P. S. Zapomniałem – Pszczółka do Rumunii pojedzie z nowym łańcuchem i kasetą. Ma też już wycentrowane koła oraz odpowietrzone hamulce!
Przygotowania zacząć czas!
Dodaj komentarz