Drugim celem naszej wyprawy było jezioro Garda.
Nasze miejsce noclegu położone było 500 metrów nad jeziorem i prowadziła do niego bardzo wąska droga. Nie zdążyliśmy jeszcze dojechać do hotelu, a już mieliśmy problem – kierowca z naprzeciwka nie potrafił minąć się z nami na tak wąskiej drodze i musiałem jechać kilkaset metrów na wstecznym. Szczęśliwie udało się.
Pierwszy dzień jazdy to ponad 100 kilometrów wzdłuż jeziora. Szczęśliwie, na niebie były lekkie chmury i żar słoneczny nie spalił nas. Kilka razy z chmur padał przelotny deszcz, ale mimo wszystko było przyjemnie. na setnym kilometrze zaczął się podjazd do hotelu i to mnie zniszczyło. Na szczęście, hotelowe tiramisu postawiło mnie na nogi 😉
Dzień drugi to Bocca di Trat. Stamtąd musieliśmy szybko wiać bo rozpętała się burza. Cudem udało nam się przed nią schronić w restauracji, gdzie obsługiwała nas najpiękniejsza kelnerka na świecie. Niestety, jak szynko się zakochałem, tak szybko miłość moja się skończyła, gdyż zobaczyłem ją z papierochem.
Lago di Garda
Dodaj komentarz