Archiwum dnia: 13 września, 2014

Wyprawa do Nowego Warpna

Planowałem odbyć tę podróż już dawno temu, ale jakoś nie było okazji. Kilka dni temu postanowiłem, że choćby nie wiem co, to pojadę tam dzisiaj.
Dzień zacząłem od pobudki o 7 rano i jajecznicy z serem na śniadanie. Do jajecznicy dodałem suszone pomidory (tego nauczyłem się w Wawie). Danie to przegryzłem trzeba kromkami chleba z masłem i żółtym serem i poszedłem spać. 😉
o 10, obudził mnie telefon od siostry (TAK, zabrałem ją). Chciała wyruszyć szybciej, ale się nie zgodziłem. O 11:20 obudziła mnie po raz drugi… Trzeci jej telefon odebrałem już całkowicie rozbudzony. Stwierdziła, że jest późno i zapytała, czy może byśmy pojechali do Gryfina, zamiast tłuc się do Nowego Warpna?
Oczywiście się nie zgodziłem i o 12:10 wyruszyłem w nieznane. Droga była totalnie płaska i prawie cały czas asfaltowa, toteż dało się jechać całkiem szybko. Oczywiście co chwila z tyłu padało: „Nie pędź tak!!”, więc musiałem zwalniać.
Cel wyprawy osiągnęliśmy po ok 60km. Z wypowiedzi siostry brzmiącej „jednak jesteś pojebany”, wnioskuję, że średnio jej się podobało. Żeby jej nie denerwować, nie robiłem zbyt wiele zdjęć. Znaleźliśmy knajpę nad zalewem, zjedliśmy obiad i wróciliśmy.
Powrót nie dość, że był z wiatrem to jeszcze delikatnie z górki. Jechaliśmy jeszcze szybciej 😉
Wciąż jednak nie dało się cisnąć na maxa, a że Piękna już odstawała to zacząłem z nudów przypominać sobie jak się jeździ bez trzymanki. Po chwili byłem już w stanie przejechać tak około 100m.
Wróciliśmy równo ze zmierzchem. Na liczniku było 118 km z kawałkiem. Niestety GPS wyłączył się około 10 kilometrów przed domem. Na szczęście wiedziałem, że licznik przekłamuje mi na takim odcinku, dystans o jakieś 4 kilometry, więc poprawiłem Endomondo 😉
Ślad znajduje się tutaj. PS. Słyszałem od kilku osób, że Nowe Warpno to kapitalna wieś… Mnie jakoś nie urzekła 😉