Dziś pierwszy raz wyruszyliśmy na porządną wycieczkę. Trasa zaczęła się delikatnym szutrem, który był raczej płaski. Następnie zaczęły się góry. Podjazdy, które miały nawet do 14% nachylenia. Było całkiem mocno. Nasza ekpia podzieliła się na tych, którzy chcą oglądać kościoły, zabytki itp oraz tych, którzy przyjechali tu po prostu żeby pozapierdalać 😉
Z przyjemnością stwierdzam, że jest tu małżeństwo, które tak zasuwa, że nie ledwo nadążam! W grupie zasuwających znajduje się 5 osób. Pomagamy sobie, pilnujemy się i całkiem dobrze się dogadujemy.
Sama Rumunia to bardzo piękny kraj. Ludzie są niezwykle mili i skorzy do pomocy. Wioski, mimo, że są biedne to są bardzo kolorowe. Kiedy przejeżdżamy przez wioskę widzimy, że każdy dom jest zadbany i pomalowany. Ciekawostką jest to, że nie ma tam kanalizacji deszczowej, tylko ciągnący się rowek, w który spływa deszczówka. Rury od gazu też oczywiście biegną nad powierzchnią, dzięki temu łatwo wykryć lewe kolanko 😉
Nasz przejazd wzbudza oczywiście wielką sensację wśród tubylców, zwłaszcza u dzieci, które próbują do nas zagadać, niestety, my nie rozumiemy po rumuńsku.
Postaram się niedługo wrzucić tu trochę zdjęć, dziś już mi się nie chce.
Link do trasy jest tutaj
P.S. Dziś temperatura Przekraczała w słońcu 40 stopni, było ciepło… Bardzo ciepło!
Mam też problem ze zdjęciami – jak jest ładnie to ekipa zasuwa i nie ma czasu ich robić, a postoje są w średnich miejscach!