Otwarcie muszę przyznać, że nie należę do osób towarzyskich. Także jeżeli chodzi o rower. Najbardziej lubię jeździć sam ze sobą. Wtedy mogę jechać gdzie chcę, kiedy chcę i w tempie w jakim chcę. Od dwóch tygodni jeżdżę głównie sam. Efekt tego jest taki, że przejechałem w tym miesiącu ponad 400 km, poprawiłem znacznie kondycję i zdecydowanie przestałem się denerwować bo muszę na kogoś, co chwilę czekać i słuchać jak to szybko zasuwam!
Sam, sam, sam!
Dodaj komentarz