Wydawało się, że będzie pochmurno, ale bez deszczu, dlatego postanowiłem wybrać się na najcięższy z zaplanowanych odcinków – blisko 160 kilometrowy przejazd do Sandnes i z powrotem.
W Egersund świeciło nawet słońce. Wiał nieprzyjemny, północny wiatr, ale jakoś się jechało. Byłem bardzo dobrej myśli… Do czasu, kiedy przekroczyłem granicę Sandnes. Nim dojechałem do centrum, złapały mnie trzy ulewy, a że temperatura była niska (około 10 stopni Celsjusza), to przemarzłem i postanowiłem wrócić pociągiem. Okazało się, że w Egersund cały dzień świeciło słońce i było około 17 stopni Celsjusza!
Podczas drogi trochę poturbowałem swoje „studio telewizyjne” bo kombinowałem z dziwnymi ujęciami. Na szczęście mam części zapasowe i dziś je naprawię.
Dzisiaj ma cały dzień lać, dlatego nie wychodzę z domu. Po południu pójdę na ryby <>< 😉
Sandnes
Dodaj komentarz