Archiwum kategorii: Uncategorized

Niekończąca się łąka – podróż do Stepnicy

Wczoraj zastanawiałem się, gdzie mogę pojechać na kolejną przejażdżkę? Kiedy włączyłem mapy, szybko podjąłem decyzję, że do Stepnicy. Jest to wioska/małe miasteczko leżące po wschodniej stronie Zalewu Szczecińskiego. W sumie nie ma tam nic ciekawego, ale jedzie się tam, przez wielkie mokradła, leżące przy jeziorze Dąbskim, rzecze Inie i innych. Podczas przejazdu przez nie stale towarzyszył mi rechot żab i cykanie świerszczy.
Cały dzień było pochmurno i widać było krążące chmury opadowe. Na szczęście deszcz pokropił się tylko podczas obiadu, który jadłem przy jakiejś leśniczówce, ale szybko przestał.
Tak się złożyło, że dzisiejsza podróż to pierwsza tegoroczna „setka”. Forma rośnie, Alpy będą w tym roku moje!

Rzepakowa wyprawa do Myśliborza

W zeszłym tygodniu znowu pojechałem do Myśliborza rowerem. Jechało się przyjemnie, z wiatrem. Było pięknie, żółto od kwitnącego rzepaku. Odwiedziłem też przy okazji, znajdujący się w okolicy Lasek Wierzbnicki, w którym odnowiono ścieżki sportowe po których można szaleć rowerem. Odwiedziłem też działkę nad jeziorem, gdzie Pszczoła miała sesję zdjęciową 😉

Wycieczka nad jezioro Świdwie

Dzisiaj wybrałem się z kolegą nad jezioro Świdwie, będące rezerwatem ptaków i bobrów. Dojazd do jeziora odbywa się przez drugą z szczecińskich puszcz – Wkrzańską.
Jazda była bardzo przyjemna (kolega nadawał niezłe tempo;)), widoki wspaniałe i w ogóle…
Fotki są poniżej.. 😉

Majówka 2015

W tym roku majówka była bardzo udana. Co prawda. przez pierwsze trzy dni było 30 stopni (w czwartek, który wziąłem wolny – 10, w piątek 10 (+uciążliwy wiatr) i w sobotę 10. Niedziela była bardzo ładna, ale w niedzielę, jestem zwykle u rodziców.
W czwartek było bardzo zimno, stwierdziłem więc, że zamiast jeździć, pójdę do garażu i zajmę się kolegi rowerem. Rower stał kilka lat w garażu i był mocno zniszczony, więc było co robić. Zużyłem butelkę benzyny ekstrakcyjnej i mnóstwo odtłuszczacza do tarcz hamulcowych.
Piątek upłynął pod znakiem wycieczki do Schwedt. Pojechałem tam z siostrą, a właściwie to sam pokonałem odcinek Szczecin Mescherin, gdzie ona czekała na mnie. Przejechaliśmy razem odcinek Mescherin-Schwedt-Mescherin, robiąc po drodze przerwę na kaszę jaglaną i wróciliśmy do Szczecina autem. Warunki były fatalne. Nie dość, że było zimno to jeszcze wiał wiatr z południa. Na domiar złego, jechałem z jedną sakwą, która znajdowała się od zawietrznej. Nie dość, że rower pod jej ciężarem przechylał się na jedną stronę to jeszcze wiatr sprawiał, że musiałem walczyć o utrzymanie go w pionie. W zasadzie to nie mogę sobie przypomnieć, kiedy ostatni raz byłem tak zmęczony po jeździe.
Sobota to wycieczka autem z rodziną. Nie będę się o tym rozpisywał bo to nie tematyka tego bloga. Pewnie wrzucę kilka zdjęć z tego dnia.
Niedziela to wyjazd do rodziców (autem) i popołudniowa przejażdżka po szlaku, którym do tej pory nie jechałem. Było wspaniale, był odcinek, wymagający technicznie, były momenty, gdzie pojawiały się piękne plenery.. No i było coś w moim kole, co pozbawiło mnie odblasku w tylnym kole. Przez moment obawiałem się, że to coś wygięło mi także wózek przerzutki, ale na szczęście wszystko jest z nim w porządku.Tegoroczna majówka to niewiele ponad 100 kilometrów przejechanych na rowerze, ciężka praca ze sprzętem kolegi i przede wszystkim z wieloma chwilami spędzonymi z rodziną. 🙂
Koniec klikania, czas na ślady GPX i fotki:
Ślad z piątku i z niedzieli.
Galeria:

 

Wyprawa do Mescherin

Dziś, wraz z kolegą Jackiem wybrałem się do Mescherin – wioski oddalonej od mojego domu o około 30 kilometrów. Wybraliśmy się drogami, którymi do tej pory jechałem raz lub w ogóle.
Drogi te okazały się świetne. Mnóstwo przyrody i pięknych pejzaży i przyzwoitej jakości nawierzchnia sprawiały, że kilometry same się nabijały.
W wiosce wspięliśmy się na dwa punkty widokowe, z których widok jest naprawdę świetny.
W jednym z punktów, zjedliśmy kaszę na obiad i zaczęliśmy wracać.
Po drodze złapałem gumę i trzeba było zmieniać dętkę.
Nie mam dziś weny na pisanie, więc może po prostu wrzucę kilka zdjęć 😉

Wyprawa do Krzywego Lasu

Niedaleko od Gryfina znajduje się Krzywy Las – miejsce, które często widzę na Facebooku, przedstawiane jako jeden z bajowych lasów. Z racji tego, że wczorajszy dzień był pierwszym, naprawdę ciepłym, postanowiłem tam pojechać. Miejsce okazało się być bardzo przyjemne, ale trochę mniej bajkowe niż sobie wyobrażałem. Wraz ze mną pojechała siostrą. Na miejscu zjedliśmy przygotowaną przeze mnie kaszę. Przygotowania do Słowenii same się nie zrobią, dlatego jeżdżę już z wypełnionymi sakwami. Lekko nie jest, ale dam radę 😉

Bo mieliśmy lenia…

…z Pszczółką i nie chciało nam się jeździć to postanowiliśmy zrobić kilka zdjęć sobie i okolicy po której jeździliśmy 😉
P.S. Kondycja jest, ale nóżki przez zimę zrobiły się słabe 🙁

Idzie wiosna!

W końcu czuć w powietrzu wiosnę! Nowa Pszczoła złożona, plany na tegoroczne wyprawy się snują i (co najważniejsze) licznik przejechanych kilometrów znów zaczyna pracować!
W tym tygodniu jeździłem pięć razy. Póki co dystanse są krótkie, ale staram się nie obciążać kolan na początku sezonu.Wrzucam kilka zdjęć z transformacji Pszczółki:

[huge_it_gallery id=”2″]

Zimowa jazda

W końcu udało się!
Wczoraj zaczął prószyć śnieg, przez dobę napadało go tyle, że mogłem założyć zimowe opony i wypuścić się w las! Było pięknie!
Poniżej galeria:

Przerwa i plany na rok przyszły

Dziś jest 21. dzień mojej przerwy. Nie jestem ani chory, ani zmęczony. Nie mam po prostu czasu na pedałowanie. Dziś miałem iść, ale wieje huraganowy wiatr i co chwila leje. Na zewnątrz nie ma zimy, chyba w tym roku też nie będę miał okazji pojeździć na moich zimówkach z kolcami..
W wolnych chwilach snuję plany na przyszłoroczne wyprawy. Zaplanowałem już wyprawę ze Szczecina do Lubeki. Majówkę w Rudawach Janowickich i wypad nad morze. Mam natomiast problem z wycieczką wakacyjną – na tę chwilę rozważam kilka opcji – Z Monachium do Szczecina, Z Monachium do Szwajcarii, Z Verony do Monachium (ta wyprawa to prawdziwe wyzwanie!) oraz Ljublana – Adriatyk – Góry Słowenii – Ljublana. Ta ostatnia opcja podoba mi się najbardziej. Niestety, wygląda na to, że będę musiał wyruszyć sam bo całe potencjalne towarzystwo się wykruszyło…
Ciekawe, ile z tych planów zostanie zrealizowanych..?